Be Human Consulting dla Firm – jak zaczęła się moja nowa działalność? 8. kropek, które połączyłam!

1.  KOŃCZĄC 5-LETNIE STUDIA PSYCHOLOGICZNE BYŁAM PRZEKONANA, ŻE SKORO UWIELBIAM DZIECI, TO PRACA Z NIMI BĘDZIE DLA MNIE NATURALNYM KIERUNKIEM.

Podjęłam staż, aby wyspecjalizować się w pracy zaburzeniami rozwoju, m.in. takimi jak autyzm i Zespół Aspergera. 

Niestety, szybko zderzyłam się z rzeczywistością widząc jak bardzo trudna to rola. Wymagająca (oprócz wiedzy i warsztatu) ogromnych pokładów cierpliwości, wytrwałości i empatii, a także troskliwej i czułej uwagi. Praca, w której na efekty trzeba czekać niekiedy latami, a przy tym wszystkim zazwyczaj niedoceniana finansowo. (*tak było kilkanaście lat temu – nie mam wiedzy jak to wygląda obecnie). 

Zrozumiałam, że to zadanie w jakiś sposób mnie przekracza, że na tamtym etapie mojego życia byłaby to prosta droga do wypalenia zawodowego

Bo przecież tak to się kończy, kiedy bilans przez dłuższy czas jest ujemny – czyli kiedy koszty (w tym te emocjonalne, psychologiczne) przewyższają w naszym subiektywnym odczuciu to, co otrzymujemy w zamian. 

2.  Postanowiłam, że chcę pracować z “dorosłymi” ludźmi. Możliwość szybkiego obserwowania efektów swojej pracy bardzo mnie wtedy motywowała – i tym sposobem znalazłam się w biznesie, a kilka lat później w branży IT.

Tak, teraz jak o tym myślę, to też się do siebie uśmiecham 🙂 Zajęło mi to ładnych parę lat obserwacji oraz mojego intensywnego rozwoju osobistego i psychoterapii nim straciłam złudzenia. 

Dotarło do mnie jak wielu z nas, dorosłych fizycznie i intelektualnie, tzw. profesjonalistów w swoim fachu, nie osiągnęło nigdy dojrzałości emocjonalnej!

Co oznacza, że bardziej konstruktywne wzorce radzenia sobie są dosłownie poza naszymi możliwościami – czyli to nie jest nawet kwestia niewłaściwej motywacji czy braku zaangażowania, o których znacznie chętniej mówi się w biznesie.

To co odgrywa moim zdaniem kluczową rolę w rozwoju emocjonalnym i osobistym u osób dorosłych, to przede wszystkim zdolność do autorefleksji, otwartość umysłu a także inni ludzie, którzy swoim zachowaniem i wiedzą do takiego rozwoju stymulują i inspirują.

3.  “Chciałam dać Ci konstruktywny feedback, ale Ty sama tak szybko się reflektujesz co działa, a co nie i co możesz poprawić! Jedyne co mogę Ci teraz powiedzieć, to że to obserwuję, bardzo doceniam i że świetnie mi się z Tobą pracuje”.

Na stażu w firmie zajmującej się doradztwem HR dość szybko zrozumiałam, że zdobyta na studiach wiedza okazała się być i tutaj bardzo pomocna.

Dzięki niej miałam większą świadomość tego, jak moje działania wpływają na innych i mogłam szybciej rozwijać swoje umiejętności interpersonalne i kompetencje społeczne. A to w branży HR pozwalało mi szczególnie skutecznie radzić sobie również z nowymi i wymagającymi zadaniami.

I co równie ważne – w taki sposób, że inni chcieli ze mną współpracować.

To “coś” stało się dla mnie jeszcze bardziej widoczne, kiedy dołączyłam do wewnętrznego działu HR.

Moim obszarem odpowiedzialności była wtedy rekrutacja i budowanie marki pracodawcy. A mimo to widziałam, że moi współpracownicy, niezależnie od poziomu stanowiska i pełnionej roli, z zadziwiającą lekkością i zaufaniem się przede mną otwierali, przychodzili po radę, albo byli zwyczajnie ciekawi mojej opinii:

“Lubię z Tobą rozmawiać, bo Ty się dzielisz swoją wiedzą i doświadczeniem, a nie pouczasz.”

“Jestem ciekaw co myślisz, bo Ty widzisz zawsze tę trzecią stronę problemu i pokazujesz mi zupełnie inną perspektywę!”

“Lubię kiedy jesteś na spotkaniach, bo Ty nie boisz się konfrontować, mówić wprost, a do tego potrafisz jak mało kto nazywać rzeczy po imieniu.”


“Dziękuję Ci, że masz odwagę i potrafisz podzielić się ze mną tym, co jest trudne i niewygodne w taki sposób, że nie czuję się atakowana, a wręcz przeciwnie – czuję, że Ci naprawdę zależy.”

A najbardziej nagradzające były dla mnie zawsze te słowa z informacją zwrotną na koniec: 

„Kamila, nie uwierzysz co się stało?! Jestem w szoku, że ostatecznie okazało się to takie proste! Dziękuję!” I ten błysk w oku i radość kiedy już widzę, że problem został rozwiązany i to lepiej niż ten człowiek się tego sam spodziewał 🙂

Takie doświadczenia od samego początku dawały mi poczucie sensu i tego, że kiedy pracuję z otwartymi ludźmi, moja obecność „robi dużą różnicę”! 

4.  Kolejnym ważnym DLA MNIE etapem był wewnętrzny awans na nowe stanowisko w firmie: HR Partnera / People Partnera.

Celem tej roli było przede wszystkim monitorowanie samopoczucia i zadowolenia z pracy u wszystkich pracowników (na każdym etapie od onboardingu, aż do czasu odejścia z firmy) i reagowanie, gdy ktoś sygnalizował taką potrzebę. 

Do moich zadań należało także wspieranie liderów w sytuacjach trudnych interpersonalnie oraz wspieranie ich w rozwoju umiejętności miękkich i managerskich.

Jak to działało? 

To stanowisko 3,5 roku temu było czymś zupełnie nowym i nieoczywistym w naszej firmie i na polskim rynku pracy. Początkowo niektórzy otwarcie przyznawali, że zgłosili swoje niezadowolenie z czystej ciekawości, żeby sprawdzić co się stanie, czy zareaguję 😉 Jednak za każdym razem okazywało się, że oprócz ciekawości był też temat, który wymagał uwagi! I tak z czasem zapracowałam sobie na zaufanie również w tej roli. 

Niektóre, istotne i powtarzające się tematy, wymagały eskalacji (oczywiście za zgodą pracownika) – dzięki temu firma była zarządzana w sposób bardziej świadomy, a poważniejsze problemy były rozwiązywane zawczasu.

Do mojego obszaru odpowiedzialności należały wówczas wyłącznie tematy służbowe.  Jednak równolegle wdrażyliśmy także anonimowe konsultacje psychologiczne w formie benefitu. Zorganizowałam je przy współpracy z zewnętrznym ośrodkiem terapeutycznym.

“Kamila, ale przecież to mogłabyś być Ty!” Taki komentarz usłyszałam tuż po prezentacji, gdzie opowiedziałam o idei i zasadach korzystania z tego benefitu. I choć nie do końca zgadzałam się wtedy z tą opinią (bo byłam członkiem wewnętrznego działu HR i jestem psychologiem a nie terapeutą), to te słowa bardzo mocno zapadły mi w pamięć…. 

Do tego wątku nawiążę w kolejnym wpisie, gdzie opiszę jak zrodził się pomysł na Power Hour 🙂

5.  Po tym, jak zdecydowałam się spróbować sił jako zewnętrzny HR/PEOPLE Partner, okazało się, że kilkoro współpracowników poleciło mnie, jako idealną osobę do coachingu managerskiego – choć nie pozycjonowałam się JESZCZE WTEDY w ten sposób! 

“Szczerze mówiąc, to jesteś jedyną osobą, z którą bezpośrednio pracowałem i czuję, że mogę Cię z czystym sumieniem do takich tematów polecić”

Nie miał tu znaczenia brak certyfikatów czy dyplomów. Dla tych ludzi ważne było doświadczenie współpracy ze mną i sposób, w jaki dzieliłam się z nimi swoją wiedzą i warsztatem.

Zdarzało się też, że ktoś z moich byłych współpracowników zadzwonił z prośbą o wsparcie mierząc się z wymagającą sytuacją w zespole. 

“Odkąd nie pracujemy razem, a mam jakiś problem związany z ludźmi to zastanawiam się: ciekawe co by w takiej sytuacji zrobiła Kamila?”.

Innym razem kolega, który odszedł do innej firmy stwierdził “Wiesz co, bo u nas w HR to brakuje kogoś takiego jak Ty!”

Poprosiłam, żeby wytłumaczył mi dlaczego tak uważa. I w końcu dotarło do mnie, że nie byłam tylko specjalistką od HR.  Zrozumiałam, że w tym co dawałam wcześniej “w gratisie”, przy okazji realizowania typowych dla mojego obszaru zadań (jeszcze zanim zaczęłam oficjalnie pełnić rolę HR/People Partnera), tkwiła moja największa siła i unikalna wartość.

A była to (obok pro-aktywności i nastawienia na poszukiwanie rozwiązań), właśnie koncentracja na ludziach oraz umiejętność zastosowania wiedzy psychologicznej i kompetencji społecznych w praktyce

Intuicyjnie czułam, że mój rozwój osobisty + rozwój moich współpracowników = zdrowo i szybko rozwijający się biznes! Ponieważ sprawniej realizujemy zadania (a przecież czas to pieniądz), “gasimy pożary” zawczasu i nie ponosimy zbędnych kosztów emocjonalnych np. w postaci nadmiernego stresu – wręcz przeciwnie! Mamy wtedy więcej pozytywnej energii i chęci do dalszej pracy!

6. Oczywiście, oprócz tych pozytywnych interakcji z otwartymi ludźmi, spotkałam na swojej drodze też takich, którzy nie przejawiali ani gotowości ani motywacji do tego, by stawać się bardziej świadomym i lepszym człowiekiem

Nierzadko te osoby generowały wręcz swoją postawą sytuacje trudne, konfliktowe i stanowiły tym samym źródło zbędnego stresu. Językiem psychologii można powiedzieć, że w bardzo dużym stopniu projektowały swoje nieprzepracowane treści na zewnątrz.

Niestety to były właśnie te osoby, które prawdopodobnie najbardziej takiego psychologicznego wsparcia potrzebowały. Rodziło to z czasem ogólny dyskomfort i napięcia w miejscu pracy, brak zaufania, a w zamian za to był udawany szacunek podyktowany lękiem, a nie autentycznym autorytetem.

Oczywiście mówię tu o skrajnych przypadkach – i właśnie z takimi osobami więcej nie chciałabym współpracować. Będąc zewnętrznym konsultantem mam ten komfort, że mogę o tym decydować.

Lubię mówić wprost, zwłaszcza kiedy czuję, że w mojej ocenie to byłaby strata czasu i energii. Energii, której wartość dopiero dziś mogę pojąć w pełni – oczywiście pod warunkiem, że dobrze ją lokuję 🙂 

Dobrze, czyli tam, gdzie potrzeba jest uświadomiona, gdzie jest autentyczna otwartość, gotowość i wewnętrzna motywacja do rozwoju osobistego, do eksperymentowania i szukania nowych, bardziej konstruktywnych sposobów radzenia sobie. Według mnie tylko wtedy praca psychologa, terapeuty czy coacha ma sens.

Co ciekawe, czasami zdiagnozowanie rzeczywistego źródła problemu i nazwanie rzeczy po imieniu “tu na ten moment niewiele da się zrobić” już w pewnym sensie rozwiązuje sytuację trudną, bo znosi nierealne oczekiwania i pozwala zarządzić tym co jest.

7. “Wiesz Kamila, bo ja mam bardzo fajnych ludzi w firmie… Tylko widzę, że coraz częściej pojawiają się między nimi nieporozumienia i tracimy na to sporo czasu. Ja nie mam do tego kompetencji i pomyślałem o Tobie. Czy jesteś w stanie nam pomóc?”

Tym sposobem z własnej inicjatywy rok temu zgłosił się do mnie pierwszy mój klient biznesowy, jeszcze zanim moja koncepcja Be Human Consulting nabrała konkretnego kształtu. 

To był dla mnie bardzo ważny moment – taka przysłowiowa kropka nad “i” 🙂 Dlatego postanowiłam nie zwlekać i zacząć szerzej oferować swoje usługi psychologiczne, nie tylko dla osób indywidualnych, ale również dla firm.

Ucieszyłam się widząc, że istnieją organizacje, które autentycznie dostrzegają jak dużą wartość może mieć taka praca, gdzie celem jest nie tylko doraźnie rozwiązać jakiś temat, załatać dziurę – ale by potraktować te trudne sytuacje jako okazje do uczenia się i rozwoju osobistego oraz integracji całego zespołu.

8.  Tworząc swoją ofertę i stronę internetową zrozumiałam, że Be Human Consulting to tak naprawdę historia mojej marki osobistej 🙂

Postanowiłam o niej opowiedzieć, ponieważ: 

  • Zależy mi na tym, aby organizacje w swoim ostatecznym rozrachunku zysków i strat zaczęły również uwzględniać koszty emocjonalne, psychologiczne swoich pracowników i podejmowały świadome decyzje biznesowe. Ten pomijany dotychczas aspekt przekłada się przecież w sposób bezpośredni na efekty pracy, zwłaszcza w dłuższej perspektywie czasu. Niestety wygląda na to, że dopiero aktualna sytuacja w związku z pandemią wirusa COVID-19 ukazuje większości z nas w widoczny i bardzo brutalny sposób problem, który istniał przecież wcześniej, a którego  większość z nas nie chciała lub nie była w stanie zobaczyć. 
  • Chcę stworzyć sobie więcej sposobności do nawiązania i budowania relacji z osobami, które już pełnią podobną rolę w organizacjach lub chciałyby to robić w przyszłości. Marzy mi się wspólna przestrzeń do tego, by móc się nawzajem dzielić wiedzą, inspirować i dalej rozwijać – realizując przy tym wspólną misję, jaką jest poszerzanie zbiorowej świadomości i pokazywanie jak znaczący, długofalowy impakt ma “bycie człowiekiem również w biznesie”.

Przeczytaj więcej na:

Be Human Consulting Dla Firm